O tym, jak mały terrierek zawitał w naszym domu

Poprzedni post mogę nazwać pierwszą częścią tego, bo wypowiedziałam się tam na temat tego, skąd mam Sofę. Tydzień temu zapytałam na fanpage'u o czym chcecie poczytać. Pod uwagę wzięłam historię terrierka. Post miał pojawić się w sobotę, jednak jest dzisiaj, bo musiałam do tego posta napisać o tym, skąd mam Sonię, by uniknąć ciągłego tłumaczenia 'dlaczego?'.

Wszystko zaczęło się wieczorem, 26 maja 2013 roku. Bo właśnie wtedy przeliczając kasę z Komunii myślałam na co wydać. Dawno chciałam psa i pierwsze co powiedziałam: 'Chcę zwierzaka". Padło na chomika, prosiłam też psa, ale słyszałam tylko 'nie'. Miał być królik (królik na miejscu Sofy? Nie wyobrażam sobie tego). 1 lipca 2013 roku moje marzenie się spełniło - mama wreszcie się zgodziła na psa. Poszukiwania trwały do listopada 2013 - na oku miałam westy, jamniki, cocker spaniele angielskie, toy terriery, chihuahuy, aż w końcu yorki. Wszystkie rasy miały różne charaktery, ale czy nie mając wiedzy o psach to wiedziałam? Biorąc terriera nie miałam pojęcia jaki jest. Miał być łagodny, spokojny ('bajki' jakie słyszałam) (Sonia spokojnym psem? Nieee..). 1 listopada 2013 roku dowiedziałam się, że sąsiadka ma małe szczeniaki na sprzedaż. Następnego dnia odbyła się wizyta, szczeniaki miały 1 dzień (dwie suczki) i już wybrałam swojego psa. Czekałam do końca maja 2014 na psa. 30 maja 2014 o godzinie 20:14 w naszym domu zawitała mała kuleczka. Wszyscy szukali imię w internecie, na każde odpowiadałam nie, bo pasowało tylko Sonia. 19 czerwca, podczas pierwszej wizyty u weta, dowiedziałam się, że mój pies urodził się 19 kwietnia, a nie 1listopada. Tak oto w naszym domu pojawił się 6 pies (z żywych 3 (...)), niestety z pseudo.

<-- jedno z pierwszych zdjęć



Pozdrawiamy, A&S